Mit #6. „Jestem za słaby, żeby startować w zawodach…”
Hasło które pada za każdym razem, kiedy zaczynają się rozmowy na temat organizacji lub wyjazdu na zawody, wyścig czy mecz. Kiedy to muszę ludziom tłumaczyć że jest sens, a te zawody są właśnie dla takich jak oni.
Z jednej strony patrząc na siebie wstecz trochę rozumiem tą myśl, jednak teraz moja już w tym rola jako trenera, żeby z tej ciemnoty i kompleksu wyprowadzać. Tak w życiu jak i sporcie często zastanawiamy się co pomyślą inni, boimy się ośmieszenia.
Czasem problemem jest jednak nieumiejętność przegrywania. Musimy zadać sobie pytanie „Co najgorszego się stanie, jeśli nie wygram?”. No właśnie… NIC.
Obawa ta z reguły towarzyszy osobom które zaczynają, bądź też mają pierwsze starty dopiero przed sobą. Na takich osobach nie ciąży presja wyniku nadawana przez otoczenie. Ciąży jednak coś gorszego – brak wiary we własne możliwości, strach przed przegraną.
W każdej rywalizacji do rozdania są miejsca na podium i wszystkie kolejne w zależności od ilości startujących. Po to w większości zawodów w zależności od dyscypliny planowane są kategorie wiekowe, wagowe i inne rozdzielane przeważnie jeszcze ze względu na płeć, aby móc zestawić siebie i swój wynik z rezultatami innych. Dowiadujemy się gdzie jesteśmy ze swoją formą czy umiejętnościami w stosunku do zbliżonych do nas wagą, wzrostem, wiekiem… I o to właśnie chodzi.
Oczywiście, możemy mieć różne powody dla których uprawiamy sport. Niektórzy będą robili to tylko i wyłącznie dla siebie, dla kontaktu z ludźmi i oderwania od codziennych problemów czy obowiązków. Nawet tym jednak polecam sporadyczny start w rywalizacji by znaleźć swoje słabe i mocne strony. Będąc zawodnikiem słyszałem wszędzie „nawet najgorsze zawody są najlepszym treningiem”. Tak, bo jeśli już zmotywuję się żeby stanąć na starcie, to będę chciał dać z siebie wszystko i nigdy nie doprowadzimy się na swoim podwórku treningowym do takiego wysiłku jak w trakcie startu.
Dając z siebie wszystko i uzyskując wynik mamy bezpośredni efekt naszej pracy. Zestawiając ten wynik z innymi mamy odniesienie do poziomu innych zbliżonych do nas np. możliwościami fizycznymi czy wiekiem. Możemy również przy kolejnych startach porównywać wzajemnie swoje wyniki wyciągając również z nich wnioski. Zmiana planu treningowego, żywienia, schematu bezpośredniego przygotowania do startu – wynik – i mamy nad czym przysiąść i zastanowić się co na nas działa, a co nie.
Trenując dzień po dniu w tych samych miejscach, z tymi samymi ludźmi, o podobnych porach wkrada się rutyna – największy przeciwnik. I to właśnie zawody są świetną przestrzenią do złapania świeżości, motywacji, nowych przemyśleń dotyczących treningu czy pracy nad sobą. Poznajemy nowych ludzi, odwiedzamy nowe miejsca… Czy nie brzmi to dobrze?
Sztuką jest jeszcze pokierowanie swoimi startami wg jednej zależnej – poziomu rywalizacji na jaką się podejmujemy. Wchodzimy tutaj spowrotem w aspekt psychologiczny tematu wyników po zawodach. Możemy podjąć się próby walki z względnie równymi sobie, możemy jechać na zawody prestiżowe, gdzie zjedzie się elita a równie dobrze możemy zwołać kilku znajomych i zmierzyć się w towarzyskiej rywalizacji. Każdy z tych startów przyniesie inne odbicie jeśli chodzi o poczucie pewności siebie i odbiór wewnętrzny wyniku jednostki.
Dla amatora wahającego się czy warto, dobrym początkiem będzie rywalizacja w lokalnych zawodach, bądź też w dedykowanym początkującym evencie. Znajomy teren czy brak zawodników znanych z internetu czy tabel wyników zaoszczędzi nadmiernego stresu.
Przy kolejnych startach trener powinien rozważyć wystawienie zawodnika w zawodach wyższej rangi. Rywalizacja z lepszymi od siebie pozwala zrobić krok w przód, powoduje że nie obrośniemy w piórka a także postawi przed nami bardziej wymagające zadania. Podołanie im poprawi pewność siebie, dobrze zinterpretowane miejsce nie na czele a w środku stawki czy nawet dalej zmotywuje do pracy a powrót na podwórko będzie z jeszcze większą motywacją. Szkopuł tkwi w stopniowym wdrażaniu tych wyzwań. Nie każdy psychicznie gotowy jest na płynne przeskoczenie z lokalnych zmagań, gdzie wiedzie się prym na np. arenę ogólnokrajową, gdzie topowych zawodników zjeżdża się więcej i to oni wyznaczają poziom.
Wszystko jak wszędzie musi mieć ręce, nogi i zdrowy umiar. Nie staram się tu sztucznie podnosić wartości trenerów ale kolejny raz pozwolę sobie dostrzec – obiektywne oko trenera, doświadczenie w zmaganiach sportowych, podstawy psychologii i kontakt ze swoim podopiecznym mogą przynieść niesamowite efekty. Gorąca głowa zawodników, którzy albo nie wierzą w siebie, albo przeciwnie – chcieliby wszystko „Już! Teraz!…” nie zawsze jest w stanie ułożyć zdroworozsądkowy plan na siebie.
Nie wiesz czy startować? Złe pytanie… Pomyśl czy akurat te zawody są dla Ciebie odpowiednie, a jeśli nie wiesz zapytaj trenera albo bardziej doświadczonego zawodnika.
Powodzenia w startach oraz dużo szczęścia do ludzi na których traficie na swojej sportowej drodze.
Zobacz wszystkie mity
#1. Dieta to udręka
„Dieta nie jest dla mnie, to udręka i głodowanie”
#2. Najlepsze jest cardio
„Najlepsze na spalenie tkanki tłuszczowej jest cardio i treningi w strefie tlenowej tętna”
#3. Im więcej tym lepiej
„Im więcej tym lepiej… – Tylko ciężka praca przynosi efekty”
#4. Crossfit a kontuzje
„Crossfit nie jest dobrym wyborem dla osób mało sprawnych fizycznie”
#5. Kobiety ćwiczą dół
„Jestem kobietą więc ćwiczę tylko brzuch, pośladki i nogi”
#6. Za słaby na zawody
„Jestem za słaby, żeby startować w zawodach…”
#7. Taki wiek, że boli
„W TYM wieku to normalne że boli, kontuzje częściej się zdarzają”
#8. Za młody by dźwigać
„Trening siłowy źle wpływa na rozwój dziecka”
#9. Kobiety a ciężary
„Trening siłowy powoduje szybkie rozrastanie się mięśni u kobiet i utratę smukłej sylwetki”